sobota, 7 czerwca 2014

Dieta warzywno-owocowa dr Dąbrowskiej - dzień 5.

Dziś już było lepiej :) I jeśli chodzi o nastrój, i kondycję. Rano basen, a później praca umysłowa. Po południu miałam sporo energii i nawet ochotę coś zdziałać, ale jakoś z braku celu .. nie wyszłam. Po siostrze przejęłam to, że nie potrafię spacerować bez celu.. Za to na jutro rano w planie bieganie - już się cieszę!
Niestety, jest i negatywny wniosek na dziś. Nie wiem, czy źle trafiłam, czy mój smak się wyostrzył, ale stwierdzam, że nie wszystkie warzywa, które jem się do tego nadają :/ Lekko przywiędła sałata (którą odziedziczyłam po wyjechanej współlokatorce) jest strasznie gorzka, seler naciowy smakuje plastikiem, a kupna kiszona kapusta wręcz śmierdzi. Przez to wszystko podjęłam bardzo radykalny jak na mnie krok i tych parę niezjadliwych rzeczy wyrzuciłam. Choć jedzenia wyrzucać nie znoszę! Dziwne to, bo zawsze kupowałam supermarketowe warzywa jak leci i nie miałam takiego problemu. Za chwilę stwierdzę, że czas wrócić do piwa i chałwy, bo nie stać mnie na eko-warzywa, a po kolejnych paru dniach oczyszczania tylko takie mi pozostaną ;) Hihi, zupełnie innych przeszkód spodziewałam się przy tej diecie - myślałam, że będę głodna, albo zapragnę czegoś słodkiego i tłustego, a nie że przestaną mi smakować nieorganiczne warzywa..
Co do samego jedzenia to jadłam sporo.. W sumie mogłabym mniej, bo cały czas byłam najedzona. Ale jak prawie cały dzień siedzę w pokoju to tak już wychodzi - szukam sposobu na oderwanie się od nauki :)
Poza tym co na zdjęciach przedbasenowe jabłuszko i grejpfrut w międzyczasie

Brokuł, kapusta kiszona, sałata, kawałek pomidora i ogórka

Mus z dwóch małych jabłek uduszonych z łodygą rabarbaru i cynamon - pycha!

Kwas buraczany :)

Botwinka vol.3

Kolacja z przykrymi wnioskami. Aha, tylko buraczki kiszone z kwasu, uduszone i przyprawione były ok!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz