Dziś parę słów o kiełkach. Jeśli chodzi o hodowlę to ja "wpadłam" już dawno ;) Jestem szczęśliwą posiadaczką kiełkownicy od prawie roku. Później zaraziła się moja rodzina i kupiłyśmy mamie z siostrą przez internet kiełkownicę z olbrzymim zestawem ponad 20 rodzajów nasionek. Wszystko pięknie, stwierdziłyśmy, że warto wypróbować je po kolei. Ale okazało się niestety, że większość prób kończyła się smrodem, pleśnią, a w najlepszym przypadku z nasionkami nie działo się zupełnie nic :/ Jedynym plusem tych wszystkich niepowodzeń jest to, że teraz wiem na pewno, które kiełki są warte uwagi, a które nie.
Czarna lista kiełków:
- gryka - nigdy nie wyrósł ani jeden kiełek,
- słonecznik - jw.,
- pszenica - kiełki wyrastają, ale są twarde i niesmaczne,
- len - robi się obślizgły i śmierdzi (może w jego przypadku zadziałałaby metoda na wacie, jak z rzeżuchą, tego nie próbowałam),
- soja - ślimaczy się i nie wyrasta,
- burak - nasionka w sklepie są drogie jak skurczybyki, a wyrasta co 10 kiełek,
- owies, żyto, ryż, proso, koniczyna, kukurydza, gorczyca - również nic z tego
Top-lista:
- fasola mung - kiełki wyrastają szybciutko (2-3 dni), są chrupiące i pyszne, przypominają świeży groszek ,
- rzodkiewka - wyrastają zawsze i podobno nawet dodane do innych nasionek chronią je przed pleśnią, są lekko pikantne,
- soczewica - również niezawodne, trochę mączyste, ale dobre,
- rzeżucha - do hodowania na wacie, co trwa nieco dłużej (5-6 dni?), niektórzy uważają, że śmierdzi, ale ja uwielbiam ten zapach i smak :) ,
- lucerna (alfalfa) - drobniutkie kiełeczki, rosną migiem i są smaczne.
Niestety, mój aparat wciąż nie chce współpracować, więc wrzucam parę zdjęć zrobionych wcześniej (już jakiś czas przed założeniem bloga pstrykałam czasem zdjęcia jedzeniu, tak na próbę - swoją drogą zawsze wtedy uderzało mnie, jakie wegańskie jedzenie jest ładne i kolorowe :). W roli głównej kiełki sezamu.
Posta dodaję do akcji Vegan_Monkey "Kiełkuj kiełka" :)
Dobrze, że o tym napisałaś, uwielbiam kiełki, ale jest to bardzo wrażliwy produkt, wymagającej absolutnej higieny podczas hodowli. Nie wiem, czy słyszałaś o fali zachorowań w Niemczech w zeszłym roku spowodowanych bakteriami z kiełków. Jeżeli zapach jest niemiły, to lepiej wyrzucić i skupić się na tych, które dobrze się udają.
OdpowiedzUsuńTak, tak, czytałam, że nie należy zjadać żadnych "podejrzanych" kiełków :) Nigdy tego nie robię, a listę umieszczam właśnie dlatego, żeby mniej doświadczeni nie nacięli się tyle razy co ja na psujące się nasionka. Chociaż może to ja coś robiłam nie tak, że tak wiele z nich nie urosło..
OdpowiedzUsuńte dwa kolorowe talerze wyglądają pysznie :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że rzadko hoduję kiełki, natomiast w sklepach najczęściej kupuję brokuła, lucerne i słonecznika. Właściwie to wszystkie kiełki uwielbiam, jedynym wyjątkiem są kiełki kukurydzy
Ciekawe, jak oni hodują tego słonecznika.. :) Co do kukurydzy to kiedyś mi nawet wyrosła, ale mam wrażenie, że ona się nie nadaje do jedzenia na surowo - dopiero po uduszeniu np.
OdpowiedzUsuńdo listy czarnych dodałabym brokuł- bardzo opornie wyrasta, potrzebuje ciepła. Za to słonecznik mi pięknie kiełkował, burak też (tylko kiełki są cieniutkie i trzeba każdego oddzielać od ziarenka). Do top- oprócz tych, które podałaś- dodałabym koniczynę i kozieradkę - ładnie kiełkują.
OdpowiedzUsuńOo.. Dobrze wiedzieć! :) Słonecznik chyba też próbowałyśmy i nie wyrósł. Czy Twoje nasionka były w skorupkach czy wyłuskane? Ja miałam w tych czarnych osłonkach i zastanawiam się, czy to był powód niepowodzenia..
OdpowiedzUsuńMoja top-lista dokładnie taka jak Twoja:)
OdpowiedzUsuńJa kiełkowanie zaczynam wiosną i kończę przed jesienią, bo wg Tradycyjnej Medycyny Chińskiej kiełki mają termikę ochładzającą, więc w zimne pory roku nie powinno się ich spożywać.
Pozdrawiam:)
Ciekawe.. Natknęłam się już kilka razy na teksty o potrawach czy składnikach wychładzających albo rozgrzewających. Nigdy nie zwracałam na to szczególnej uwagi (ewentualnie w sensie najbardziej prostackim - gorąca herbata, imbir, ostra papryka "na rozgrzewkę" ;), ale prawda to, że zimą zawsze strasznie marznę. Może powinnam bardziej się zainteresować tymi właściwościami.. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPolecam, ja też dopiero w zeszłym roku zaczęłam się do tego stosować i cała zimę, po raz pierwszy w życiu nie miałam zimnych jak lody stóp i dłoni;)
UsuńNo, ale ja do tej pory całą zimę wcinałam surówki, owoce południowe i popijałam jogurtem i wydawało mi się, że to zdrowo bardzo;) A to typowe produkty wychładzające i pochodzą z rejonów, gdzie należy się ochładzać.
Kiełki gryczane świetnie rosną (na drugi dzień już są, po 2 dniach idealne, kaszę wystarczy dobrze przepłukać nie trzeba namaczać), pod warunkiem, że użyjemy kaszy NIEPALONEJ, jasnej. Kasza palona jest martwa enzymatycznie i nic z niej nie urośnie.
OdpowiedzUsuńZa to można ją jeść moczoną (6-8 godzin) bez gotowania i jest pycha !