Udało mi się wczoraj dotrzeć na katowicką Vegilię. Co więcej - dotarła też moja siostra i jej wszystkożerna znajoma :) Spotkanie było bardzo sympatyczne, gości zaskakująco (nawet dla organizatorów, jak usłyszałam) dużo, a jedzonko przepyszne! Zostaliśmy uraczeni świetną soją po grecku, gorącym bigosem, barszczem, świeżym domowym chlebem, pasztecikami z grzybami, michą makówek, pomarańczowo-czekoladowymi muffinkami, murzynkiem z fantastyczną kakaowo-orzechową polewą... Nie sposób wszystkiego wymienić, bo wybór był naprawdę wielki! Przez to oczywiście "przejadłam" cały film, który był wyświetlany, czyli "Making the Connection" i niewiele z niego do mnie dotarło ;) Za to skupiłam się bardziej na ciekawej dyskusji z panią dietetyk, która z dużą wiedzą i zaangażowaniem mówiła o wegańskiej diecie.
Generalnie Katowicka Viva! mile mnie zaskoczyła i postaram się wpadać, jeśli w przyszłości będą coś organizować :)
Muszę się jeszcze pochwalić ciastem, jakie dzisiaj upiekłam :) Wyzwanie było duże, bo ciasto było urodzinowym ciastem dla taty - prawdziwego sernikowego wielbiciela! Ale okazało się, że z dobrym przepisem, masą fajnych składników i odrobiną serca można wymodzić coś naprawdę pysznego (tata bardzo chwalił, a to jakiś wyznacznik ;) ) Przepis z bloga kulinarne ekscesy. Polecam!
serniczek z tofu :) |
I jeszcze ostatnie smakołyki - owsiane ciasteczka na bananach z listopadowego Vege pieczone na krakowską Kuchnię Społeczną i dziko przecenione jogurciki sojowe z Tesco ;) Pycha!
A teraz już jestem w domu i planuję wegańskie pyszności na święta. Zarzekałam się, że nie spędzę w tym roku 3 dni w kuchni, ale jak znam życie to wyjdzie jak zwykle ;) Co zrobić, jeśli uwielbiam ten przedświąteczny kuchenny galimatias..! A w planach takie cuda jak kotlety sojowe po grecku, groch z kapustą, pasztet z pestek dyni (wychwalany na wegedzieciaku), domowy chleb, makówki z mamą szykowane, piernik z marchewki i buraczków.. Już mi ślinka cieknie :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz